Doskonale sprawdza się w różnego rodzaju zapiekankach albo jako składnik sałatki. Idealnie komponuje się ze słonymi serami typu feta, z serem kozim i owczym. Można upiec serowo-buraczkowy quiche, dodać upieczone buraczki i surowe liście do sałaty z serem, użyć jako składnika na pizzy bądź upiec lazanię.
Lazanie z botwiną robiłam w tym sezonie już dwie. Pierwsza była w wersji z kurczakiem (pierś z kurczaka trzeba pokroić w kostkę i krótko obsmażyć z cebulką) i szpinakiem, a ta druga, o której dziś piszę, składała się z samych liści i korzenia buraczkowego (choć nie była to wersja wegańska, zawierała dużo sera i sos beszamelowy). Myślę, że lazanię stricte wegańską też da się zrobić. Ja jednak zbyt mocno uwielbiam sery, żeby z nich zrezygnować :)
Do wykonania tej lazanii potrzeba:
- kilka płatów makaronu, ilość zależy od naczynia, jakiego używacie
- ser feta lub podobny
- ser mozzarella
- łyżkę masła, łyżkę mąki, pół litra mleka, szczyptę soli, pieprzu i gałki muszkatołowej - na beszamel
- botwinę z buraczkami
- szpinak
- liście rzodkiewki (korzeń rzodkiewki też by się nadał)
- czosnek, sól, pieprz, oliwa
Liście i warzywa dokładnie umyć (mają sporo piasku, a poza tym trzeba być ostrożnym w kwestii nawozów - lepiej liście opłukać i zmyć z nich azotany, niż potem cierpieć). Odkroić buraczki, obrać, pokroić w cienkie plasterki. Części naziemne pokroić w mniejsze kawałki :) Jeśli używacie korzenia rzodkiewki, to też pokrójcie go w cienkie plastry. Na patelni lub w rondlu rozgrzejcie oliwę, wrzućcie pokrojony czosnek (nie za dużo, tyle, aby nie stłumił smaku roślin, ale go podkreślił), kiedy się zeszkli - dodajcie zieleninę. Gdy zmięknie i zmniejszy swoją objętość, doprawcie solą i pieprz. Odradzam dodawanie ziół czy intensywnych przypraw, ponieważ mogą zagłuszyć smak szpinaku, botwiny i natki rzodkiewki.
W garnuszku rozpuśćcie masło, dodajcie do niego mąkę, a kiedy się połączą - wlejcie mleko, stale mieszając. Następnie sos trzeba doprawić - szczypta soli, pieprzu i gałki muszkatołowej. Sos musi zgęstnięć, trzeba go pilnować i mieszać dość często.
Ser feta pokrójcie mniej więcej w kostkę, a mozzarellę w plastry.
W naczyniu układajcie warstwami: makaron - zielsko - feta - beszamel - makaron - buraczki - feta - beszamel i jeśli coś wam zostało, to ułóżcie z tego trzecią warstwę ;) Na samym wierzchu powinien się znaleźć beszamel, a na nim plastry mozzarelli.
Naczynie z zapiekanką wędruje do piekarnika na około godzinę w 180 stopniach (jak zawsze podkreślam - każdy piekarnik piecze nieco inaczej, więc może wystarczy mniej, niż godzina pieczenia).
Po wyjęciu nie krójcie od razu, tylko poczekajcie, aż nieco przestygnie, bo inaczej będzie się rozpadać podczas przekładania na talerz. Dobrym sposobem jest upieczenie jej kilka godzin wcześniej, zimna bardzo dobrze się kroi, a potem można ją podgrzać w mikrofali (to jedna z nielicznych sytuacji, kiedy kuchenka mikrofalowa mi się przydaje).
Dodam jeszcze na koniec, że makaronu na lazanię nigdy wcześniej nie obgotowuję. Robię po prostu bardziej wilgotny farsz, bo wiem, że płaty makaronu go wchłoną. Podczas pieczenia i tak z warzyw wylatuje trochę wody, dzięki której makaron będzie miękki, wchłonie ją, a zapiekanka nie zrobi się brejowata.
Smacznego! :)
Ewa
ps. Pozdrawiam Paulinę Wnuk z bloga From Movie to the Kitchen, której pomysł na lazanię z botwiną przypadł do gustu ;)