Pasta jajeczna to jedna z najbardziej banalnych przekąsek na świecie. Ostatnio miałam nadmiar jajek i dwa razy robiłam pasty - raz z suszonymi pomidorami i oliwą, raz z kiełkami i szczypiorkiem.
W tej wersji jajek nie ścierałam drobno na tarce, nie siekałam nożem, nie mieliłam. Po prostu rozdrobniłam je niezbyt dokładnie widelcem. Niektóre kawałki były tak duże, że w zasadzie wyszło mi coś pomiędzy pastą a sałatką - co dawało dwie możliwości spożycia ;)
Do czterech jajek dodałam pęczek szczypioru, garść kiełków lucerny (trochę pokrojonych), pół dużego kubka jogurtu greckiego, sól i pieprz. Wymieszałam, spróbowałam i... nie spodziewałam się, że wyjdzie tak dobre! :)
Dobre na przekąskę, śniadanie, lunch, kolację, kanapkę, sałatkę, spotkanie z przyjacielem. Dłużej od przygotowania pasty trwa ugotowanie, ostudzenie i obranie jajek ;)
Smacznego! :)
O, ale nabrałam ochoty na taką jajeczną pastę! :)
OdpowiedzUsuńZatem zachęcam do przygotowania ;)
UsuńPozdrawiam,
Ewa
przez Ciebie jestem teraz głodny.pysznie to wygłada:)))
OdpowiedzUsuń