Miesiąc temu miały miejsce super ekstra fajne warsztaty kulinarne,
zorganizowane przez parę przesympatycznych i pełnych pomysłów blogerów, czyli
Pana i Panią Sandman, w gościnnych progach restauracji Sztuka Mięsa z kipiącym
pasją kulinarną współwłaścicielem i szefem kuchni na czele, Maciejem
Tomaszewskim.
Warsztaty odbyły się pod hasłami: kuchnia meksykańska i najlepszy stek w
waszym życiu. Na początek zrobiliśmy wyborne guacamole, spożywane w
towarzystwie porwanej na kawałki tortilli oraz gorditas, czyli ciastka z ciasta
francuskiego, nadziewane farszem z wołowiny, pomidorów, groszku... Danie
główne, czyli stek, zostało podane z niebiańskim puree z batatów (doprawionych
hojnie przez Maćka burbonem) i salsą. Na deser przygotowany był mus
czekoladowy, doprawiony szczyptą wściekłego chili Morita.
Chili Morita, jedna z odmian chipotle, to wędzone papryczki chili różnego
gatunku (np. jalapeño), uwędzone tak bardzo, że są na tyle suche, że dają się
sproszkować. Przybierają różny kolor, od bordowego przez purpurowy, fioletowy,
ciemnoszary, brunatny do prawie czarnego. Chili Morita, którego używała Kasia
do doprawienia musu czekoladowego, było pięknie bordowe, z czarnymi
prześwitami. Szczypta tej przyprawy na całą miskę potrawy wystarczy nawet
największym miłośnikom ostrości.
I ja tam byłam :) |
Wszystkie potrawy wywołały we mnie zachwyt. Do tej pory pamiętam najlepsze
guacamole w życiu, najlepszy stek w życiu, połączony z niebywale harmonijnymi
dodatkami. Nigdy bym się nie spodziewała, że takie puree będzie tak dobre!
A oto przepis na salsę:
Kukurydza mrożona lub z puszki
Pieczona papryka (spalona na palniku i obrana)
Świeża kolendra
Czarna fasola
Sok z limonki
Jalapeño
Czerwony ocet winny
Sól i pieprz
Wszystkie składniki połączyć w proporcjach miłych dla oka i doprawić
odpowiednio do smaku :) Pasuje jako surówka do obiadu, ale myślę, że dobrze
sprawdziłaby się też jako nadzienie do tortilli lub w towarzystwie mielonego
mięsa i sosu pomidorowego, jako nowa odsłona chili con carne. Ostatecznie salsę
można zmiksować i zrobić z niej pastę, ale to polecam jedynie miłośnikom kuchni
fusion ;)
Warsztaty rozpoczęły tuż po przybyciu tłumu zaproszonych gości, którzy
raczyli się przygotowanymi przez nas potrawami. Maciek, szef kuchni, opowiadał
nam o nożach, o tym, jak się nimi posługiwać, jaki nóż do czego nadaje się
najlepiej, jak je ostrzyć i konserwować. Duża część wykładu była poświęcona
wołowinie – dowiedzieliśmy się, że mięso z byka jest smaczniejsze, niż mięso z
krowy oraz że najtłustszym kawałkiem wołowiny jest antrykot :)
Szef kuchni i jego narzędzia pracy |
Kiedy już sprawiliśmy polędwicę, próbując pozbawić ją jak największej ilości
takich błyszczących włókien i jak najmniejszej ilości czerwonego mięsa, kiedy
nakarmiliśmy stekami gości, zabraliśmy się do przygotowania kolacji dla nas,
czyli uczestników warsztatów – blogerów i miłośników gotowania i dobrego
jedzenia.
Nie zapamiętałam zbyt dobrze, jak się powinno przyrządzać stek idealny, ale
wiem, że musi to być porządny kawał pachnącego mięsa, doprawiony solą, pieprzem
i odrobinę otoczony w oleju, obsmażony z dwóch stron na rozżarzonej patelni (w
kuchni Maćka znajduje się oczywiście taki metalowy blat do smażenia, w
warunkach domowych najlepiej użyć patelni żeliwnej lub innej z grubym dnem;
musi być tak rozgrzana, żeby po wrzuceniu na nią kilku kropel wody, zmieniały
się one od razu w parę), a następnie powinien dojść w piecu. Piec, czy raczej
jak na warunki domowe przystało – piekarnik – też musi być rozgrzany, niczym
piekło. Kilka minut w takim piecu i możemy zajadać się pysznym, półkrwistym
stekiem z byka. Do tego puree z batatów i salsa, kieliszek czegoś dobrego i
witamy w niebie…
A oto królestwo Macieja Tomaszewskiego i serce Sztuki Mięsa |
…a na deser w niebie podają czekoladowy mus z chili morita. I można
odlecieć.
Warsztaty warsztatami, ale przecież dzięki sporej grupie sponsorów
otrzymaliśmy też super prezenty: masywne drewniane deski do krojenia, super
ostre noże, piknikowe miski sałatkowe, obieraczki do warzyw, zestawy przypraw,
fartuszki i koszulki. Dziękujemy więc nie tylko naszym odważnym Organizatorom i
przemiłym Gospodarzom, ale również Sponsorom i Partnerom: portalowi DoradcaSmaku, hurtowni Makro, producentowi mrożonek Iglotex – Łukasz oraz wspierającym
nas mediom.
Relacje możecie znaleźć także tu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz