niedziela, 20 lipca 2014

Quiche z botwinką i kozim serkiem

W ubiegłym roku na Restaurant Day w Czarnej Wsi Kościelnej Marta, gospodyni Ptasiego Radia, czyli miejsca, w którym impreza się odbywała, robiła pyszne tarty z botwinką. Nie mam jej przepisu, postanowiłam jednak przygotować podobne, wytrawne ciasto po swojemu.

Najpierw musiałam odnaleźć przepis na ciasto, z którego korzystałam przy robieniu tarty cebulowej z niebieskim serem pleśniowym. Przypomniałam sobie, na szczęście, że był to przepis Michela Roux, więc dalej było już z górki ;) Przepisy na jego kruche ciasta można znaleźć tu, ja korzystam z pierwszego, do wypieków wytrawnych.

Szukając inspiracji na moje ciasto przeczytałam, że są dwie różnice między tartą a quichem: tarta może występować w wersji na słono lub słodko, a kisz - wyłącznie na słono, nigdy nie jest deserem; quiche zalewa się masą śmietanowo-jajeczną, a do tarty kładzie się wyłącznie farsz. O ile zdecydowanie bardziej podoba mi się słowo "tarta", o tyle chcę być w porządku wobec kuchennego nazewnictwa i staram się stosować bardziej poprawne określenia ;)

Podobieństwo do Pacmana zamierzone ;)
Ciasto:

-250g mąki
-150g zimnego masła
-szczypta soli
-szczypta cukru
-1 jajko
-łyżka zimnego mleka

Składniki połączyć ze sobą, zagnieść, uformować kulę, włożyć do lodówki na około pół godziny. Można najpierw wylepić nim formę do tarty i chłodzić od razu w tej foremce, ale ta opcja nadaje się do naczyń metalowych czy aluminiowych raczej, niż do szklanych i ceramicznych. Te drugie mogą po prostu popękać przy tak nagłej zmianie temperatur.

Jeśli nie macie metalowej foremki, tylko szklaną, jak ja, to po wyjęciu ciasta z lodówki i wałkowaniu go do średnicy naczynia musicie się trochę pomęczyć ;) Nie jest to jednak wielki wysiłek, bo pod wpływem ciepła rąk, masło zawarte w cieście dość szybko mięknie i całość staje się bardziej elastyczna.

Formę najlepiej wyłożyć papierem do pieczenia - łatwo jest wtedy gotowy wypiek wyjąć z naczynia i przełożyć na duży ozdobny talerz, łatwiej jest też naczynie potem umyć. Można też wysmarować formę masłem lub olejem roślinnym i ewentualnie wysypać bułką tartą czy kaszą manną.


W większości przepisów jest podane, żeby najpierw podpiec samo ciasto, wyłożone z wierzchu folią aluminiową i przysypane suchą fasolą lub specjalnym ceramicznym grochem do wypieków. Ja, wraz z moją niecierpliwością oraz piekarnikiem, wypracowałam metodę pieczenia "od razu" - od razu na ciasto wylewam farsz i ewentualnie wykładam dodatkowe składniki.

W tym przypadku najpierw wylałam następujący farsz:
- jedno jajko
- około 200ml kremówki (śmietana 30 lub 36%, przy lżejszej, bardziej kwaśniej śmietanie jest większe prawdopodobieństwo, że farsz się zwarzy)
- 100-200ml mleka, zależy, ile farszu potrzebujecie
- duża garść botwinki - łodyżek oraz liści młodych buraczków
- sól i pieprz do smaku.

Najpierw należy wymieszać dokładnie jajko, śmietanę i mleko. Można widelcem, można rózgą, można mikserem - jak komu wygodniej. Ważne, aby masa była jednolita, ale nie musi być ubita, jak na bitą śmietanę. Wiadomo, mikserem szybciej, ale widelcem uda się to równie dobrze. Następnie trzeba doprawić to do smaku solą i pieprzem - z solą ostrożnie, bo sery, które dodajemy, są już wystarczająco słone. Dosłownie szczypta soli wystarczy.

Pieprz - według uznania. Ja lubię sporo świeżo utłuczonego w moździerzu pieprzu (ostatnio to jest moja ulubiona przyprawa) - jest bardzo aromatyczny. Jeśli macie dobry młynek, to może być oczywiście z młynka. Odradzam jednak gotowy mielony pieprz - jak dla mnie nie ma on wcale aromatu, co więcej, często pozostawia ziarenka jakby piasku (tani sposób na zwiększenie ilości wyprodukowanego wyrobu?).

Przyprawy są tu oczywiście dowolne, wedle uznania można dodać także zioła, suszone lub świeże, gałkę muszkatołową, trochę ostrej papryki, czosnek czy trochę cebulki.

Pacman je pomidora, na specjalne życzenie mojego Brata

Do masy śmietanowo-jajecznej dodajemy starty ser - jeśli mamy ochotę: ja miałam dwa ostatnie małe kawałki goudy i grana padano, więc je dodałam, ale nie jest to konieczne. Konieczne jest za to dodanie posiekanej niezbyt drobno botwinki z listkami :)

Masę wylewamy na ciasto, na wierzchu kładziemy grudki koziego serka (ja miałam serek młody, nadający się do smarowania, kupiony w popularnym dyskoncie ;), a następnie całość pieczemy około 50 minut w 180 stopniach (jak zawsze przypominam - czas i temperaturę pieczenia trzeba dopasować indywidualnie do swojego piekarnika).

Po upłynięciu odpowiedniego czasu wypiek odstawiamy jeszcze na chwilę, około 10 minut, zanim go pokroimy (inaczej się rozpadnie).


Można podać z lekkim sosem na bazie oliwy, winegretem lub lżejszą wersją pesto, sałatą (rukola, roszponka) czy sałatką z pomidorów, oliwy i bazylii, jeśli chcemy mieć solidny obiad. Jeśli podajemy to jako przekąskę, przystawkę, nietypowe śniadanie lub kolację, to wystarczy sam kawałek quiche'u, na zimno lub na ciepło, podgrzany chwilę w piekarniku lub ostatecznie mikrofalówce.


Smacznego! :)

Ewa