czwartek, 1 stycznia 2015

Kulinarne refleksje i rok 2014

Nie jestem skłonna do robienia wszelkiego rodzaju podsumowań miesięcznych rocznych, zwłaszcza, że niewiele można u mnie podsumowywać. 7 postów na cały rok - a to ci dopiero wyczyn! Nawet nie będę się tłumaczyć z tego, czemu tu tego tak mało, bo i co tu mówić?

Często w pośpiechu robimy zwykłe potrawy, jak pieczony kurczak, pierś z kurczaka duszona z różnymi warzywami, ryba pieczona (głównie łosoś lub pstrąg). Lubimy też wracać do ulubionych smaków, takich, jak bigos, śledzie w oleju z cebulką, zupa z warzyw duszonych na maśle, placki ziemniaczane, a na niedzielne śniadanie - jajka pod każdą postacią. Dobrze jest też czasem po prostu kupić kawałek dobrego sera, wędliny, wędzonej ryby, jakichś warzyw, ułożyć je na talerzu i zajadać się, popijając winem i oglądając film. Szczególnie w piątkowy wieczór :)

W tygodniu na ogół gotuje Wojtek, więc nie będę przecież wrzucać jego przepisów na swój blog - to dopiero byłby plagiat! ;) Mi pozostają więc weekendy, a jeśli już nadchodzi weekend, to wolę przygotować stół pełen dobrego jedzenia, talerze, sztućce, szklanki - wszystko, jak należy - i zasiąść do tego stołu razem z Wojtkiem, aby celebrować posiłek, a nie jeszcze marnować czas na robienie zdjęć (w tygodniu: on ma do pracy na rano, ja - na popołudnie, więc się mijamy, dlatego weekendy to nasz wspólny czas).

Od czasu do czasu nachodzą mnie jednak kulinarne inspiracje. Nie zawsze udaje mi się coś przygotować tak, jak bym chciała, ale zdarzają się spektakularne wyjątki, jak, np. rolada schabowa z farszem pieczarkowym.



Do niedawna jeszcze wydawało mi się, że przygotowanie takiej rolady zajmuje mnóstwo czasu, więc nie bardzo chciało mi się za nią zabierać. Ostatnio jednak kupiłam duży, ładny kawał schabu (dokładnie już nie pamiętam, ale kilogram na pewno ważył) i trochę głowiłam się, co z nim zrobić. Pomysłów było sporo, bo i porcja dość duża, spokojnie na trzy obiady by wystarczyła (dla trzech osób). Mogłam odkroić kilka plastrów i zamrozić na schabowe, część zamrozić w kawałku, a potem upiec w całości lub podsmażyć z warzywami, sezamem i sosem sojowym w stylu chińskim, kilka plastrów rozbić i zrobić z czymś małe roladki.

Ostatecznie padło jednak na roladę z pieczarkami - część zjemy na obiad, a reszta będzie na kanapki. Powiem szczerze - kulinarne odkrycie to to nie jest wcale, bo to danie znane w wielu domach, ale pomysł jest naprawdę dobry, a wykonanie - banalne. Zwłaszcza, jeśli ma się silnego pomocnika :)

Składniki:
- kawał schabu taki, jaki jest Wam potrzebny
- około pół kilo pieczarek
- ew. trochę cebulki do pieczarek
- sól, pieprz, olej do smażenia
- przyprawy do posypania rolady

Mięso należy rozciąć na cztery części tak, aby powstał jeden duży płat. Robiłam to pierwszy raz, więc nie do końca wiedziałam, jak do tego podejść, ale zarówno filmiki z Youtube'a, jak i obrazkowe instrukcje z różnych blogów mi pomogły. Tyle tego jest, że swojej instrukcji nie wstawię, ale proszę bardzo - wynik pierwszy z Google'a: rolada z orzechami. Przy okazji przez przypadek natknęłam się na szalony przepis na roladę w sam raz dla mięsożerców: rolada ze schabu.

Kiedy schab jest już rozcięty, trzeba poprosić jakiegoś siłacza, aby go rozbił tłuczkiem. Mięso najlepiej obwinąć folią lub woreczkami, żeby nie pryskało. Cały płat nieco powiększy swoją powierzchnię. Trzeba go trochę oprószyć solą i pieprzem. Następnie należy przygotować farsz: na oleju podsmażyć cebulkę i pieczarki (lub same pieczarki), doprawić nieco solą i pieprzem, ewentualnie jakimiś ziołami, rozłożyć farsz na mięsie, dokładnie, ściśle zwinąć całość w roladę, po czym z wierzchu natrzeć przyprawami. Trochę soli, pieprzu, słodkiej papryki i ulubionych ziół zupełnie wystarczy, można położyć też kilka listków laurowych.

Roladę można obwiązać sznurkiem i wsadzić w rękach do pieczenia, ja tego nie używam, zawinęłam więc całość w folię, wsadziłam do brytfanki, dolałam nieco wody i piekłam półtorej godziny. Wyszło naprawdę dobre i soczyste! Oczywiście przed pokrojeniem odczekajcie parę minut, żeby soki zatrzymały się w mięsie.





Podawajcie, z czym chcecie, a na drugi dzień przygotujcie sobie do pracy kanapki z roladą :)


Refleksji ciąg dalszy.

Uwielbiam gotować rosół.

Lubię to, że z całego kurczaka można przygotować jedzenie prawie na cały tydzień (wszystko zależy od tego, jak bardzo musimy być oszczędni w kuchni oraz jak dużego mamy kurczaka ;) ).

Z jednego, podzielonego na części, kurczaka można ugotować rosół (do tego makaron lub jakieś pierożki i już mamy jeden obiad, na drugi dzień można zrobić z bulionu gęstą pomidorową lub gulasz, to jest drugi obiad). Z mięsa z rosołu można przygotować farsz do pierogów, naleśników lub krokietów - obiad trzeci. Pieczone udka i skrzydełka - obiad czwarty. Jeśli kurczak był duży i piersi z niego są wystarczające, aby zrobić z nich dwa obiady, to proponuję jednego dnia zrobić grillowaną pierś z kurczaka i podać ją z sałatą, sosem (czosnkowym, winegretem, jogurtowo-ziołowym - co lubicie) i grzankami, a kolejnego dnia panierowane kotlety, roladki, zapiekankę lub duszonego kurczaka z warzywami.

Pomysłów na same piersi jest mnóstwo, ale kurczak to też inne, smaczniejsze części. Udka można wytrybować z kości i nadziać farszem z suszonym grzybków lub owoców. Wytrybowane udka można rozkroić z jednej strony, rozłożyć na płasko, lekko rozbić, ułożyć jakiś farsz i zrobić rolady drobiowe, dobre na obiad i na kanapki. Takie mięso można też pokroić w kawałki i udusić z warzywami lub przeznaczyć na galaretę, a jeśli szkoda nam na galaretę udek - to wystarczy użyć pozostałego z porcjowania mięsa korpusu.

Sam wywar z kurczaka może być bazą do wielu zup i sosów. Można ugotować większą ilość i zamrozić w odpowiednich porcjach. Jeśli macie kurczaka z podrobami i lubicie jeść te wnętrzności, to wystarczy, że je wytniecie, odetniecie też szyjkę i ugotujecie pyszny (co ja mówię, przecież podroby są fu :P ) gulasz z warzywami, który podacie z kaszą. Albo zróbcie z całego kurczaka +plus wątróbka drobiowa pasztet - pieczony lub do smarowania - część można zamrozić na trudne czasy, część jeść na bieżąco.

Takie refleksje naszły mnie podczas przygotowywania rosołu na dzisiejszy obiad. Kurczaczka miałam małego, piersi i udka to już w ogóle mikrusy, ale ja dużo mięsa nie jem, więc wszystkiego starczy nam na cztery obiady: pół korpusu na dzisiejszy rosół, pół do zamrażarki, piersi zrobię z pomarańczami, a udka marynują się z ziołami i sokiem z cytryny.


Wszystkiego dobrego na ten nowy rok i na kolejne lata również :))

Pozdrawiam,
Ewa