wtorek, 31 lipca 2012

Fotografia kulinarna moimi oczami, część pierwsza

Na mojej facebookowej stronie bloga wytworzyła się swego czasu rozmowa, odnośnie zdjęcia pewnej potrawy (kurczaka z bobem). Z początku nie do końca wiedziałam, co mają na myśli moi obserwatorzy - wszak dopiero się uczę, a szczególnie w kwestii fotografii kulinarnej, niewiele mam pojęcia.

Dopiero po pewnym czasie przyglądania się zdjęciu, zrozumiałam, o co chodzi.

Faktycznie, nie udało mi się zaprezentować - pysznego, skądinąd - dania, w sposób odpowiedni dla jego smakowitości. Lepiej zrobiła to Asia z Kwestii Smaku, od której przepis ten zaczerpnęłam.

Burzliwa dyskusja skłoniła mnie do refleksji: czy wszyscy muszą mieć skłonności fotograficzne? Czy wśród blogerów kulinarnych ważniejsze nie powinny być ich zdolności gastronomiczne, zamiast umiejętność robienia dobrych zdjęć przygotowanym przez siebie potrawom? Czy te dwie cechy muszą koniecznie iść ze sobą w parze?

Ostatecznie doszłam do wniosku, że nie, nie muszą.

Tak, jak są osoby, które nawet najgorszym aparatem w telefonie komórkowym potrafią zrobić świetne zdjęcie lub nakręcić nim filmik i wygrać jakiś konkurs, tak też są osoby, które z garści składników, jakie zostały im w zapasach, potrafią wyczarować pyszne danie. Jeśli nie mam zdolności fotograficznych czy nie umiem ładnie estetycznie wyeksponować potrawy na talerzu, to nie jest równoznaczne z tym, że ta potrawa nie jest smaczna.

Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, co do smakowitości potraw prezentowanych przeze mnie na blogu - zapraszam do skosztowania ich na żywo :-) Na pewno jest jakiś sposób, w jaki możemy sprawdzić moje umiejętności ;) (jakkolwiek skromnie to nie brzmi :P )



Aha, no właśnie, jedna z najważniejszych spraw - kwestie techniczne... Ci, co krytykowali danie wtedy przez mnie przyrządzone, niech sami takie zrobią i do tego przedstawią je na zdjęciu wykonanym telefonem z aparatem kiepskiej jakości ;) Nie twierdzę, że się nie da. Ciekawa tylko jestem, ilu osobom wyjdzie to tak dobrze, a nawet lepiej, niż w przepisie, z którego korzystałam :-]


ps. O fotografii kulinarnej na pewno jeszcze napiszę. Tym razem - kurtyna opada po części pierwszej.

7 komentarzy:

  1. Żeby nie wyrabiać sobie zdania tak, jak Twoi fani na FB, postanowiłam najpierw skomentować, a potem obejrzę Twoje zdjęcia.

    Zgadzam się z Tobą, że nie każdy jest urodzonym fotografem, to prawda, do tego trzeba mieć zmysł, jak malarze mają do malowania czy piosenkarze do śpiewania (no dobra, niektórzy pakują się na scenę bez tej umiejętności, ale mniejsza o to).

    Ja sama nie jestem alfą i omegą, choć staram się bardzo, mimo to, wychodzę z założenia, że jeżeli prowadzimy bloga i jest on ukazywany ludziom i poddawany ich opinii (jest tak, bo większość blogów ma fanpage na FB), to powinniśmy ich też zachęcać do oglądania i "lajkowania".

    Dlatego moje zdanie w tej kwestii jest takie, że nawet jak ktoś nie ma za bardzo możliwości, to powinien postarać się i odłożyć pieniądze lub po prostu kupić sobie aparat, który będzie robił zdjęcia, do których ludzie nie będą się czepiać. Nie będziemy się narażać na przykrości przynajmniej.
    Nie mówię tu od razu o super wypasionej lustrzance...
    nie wytrzymałam i obejrzałam Twoje zdjęcia :)

    Jak na wykonane aparatem foto w komórce są świetne! Ja nie wiem, czego ci ludzie chcą od Ciebie. Szkoda tylko, że są takie malutkie, bo im zdjęcie jest większe, tym lepiej na nim widać składniki potrawy :)

    ...ale wracając, mówię o takim aparacie, który pozwoli wskoczyć nam na następny poziom zaawansowania.

    A tak w ogóle widzę, że jesteś raczkującą bloggerką, więc nie wiem, czym się przejmujesz, każdy kiedyś zaczynał i nikt od początku nie był doskonały, jak ja sobie przypomnę moje "potworki"...

    I tak jak napisałaś, niech ludzie przygotują i pokażą, jak oni potrafią "pięknie" zaprezentować i jacy są wszechstronnie uzdolnieni :))

    Pozdrawiam,
    Domi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dopisać: musisz pamiętać jedną rzecz: że oczy jedzą, oczy przede wszystkim, szczególnie u ludzi, którzy gotować nie lubią, wyobraźnia ma zadziałać i zachęcić do gotowania - kieruj się tym.

      Nauczysz się z czasem, zobaczysz - bo ja zmysłu foto nie mam jakoś wykształconego, ale moje zdjęcia mnie zadowalają, a opinie ludzi mówią same za siebie :)

      Usuń
  2. Dzień dobry, Domi :)

    Zacznę może od tego, że wszystkie wpisy na moim poprzednim blogu oraz na tym do wpisu z 26.07. o zapiekance ziemniaczanej, były robione telefonem, a od kurczaka z cukinią z 30.07 - już aparatem zwykłym. Widać różnicę.

    Co do wielkości zdjęć - wstawiam po prostu tak, jak umiem, nie widziałam tam opcji wyboru wielkości zdjęcia (jak się w nie kliknie to się trochę powiększy, ale wydaje mi się, że blogger zmniejsza zdjęcia sam z siebie).

    Co do tamtego zdjęcia, do którego się mnie "czepiali", to nie chodziło tyle o jakość techniczną, ile o kompozycję i wygląd potrawy - ale sfotografowanie sosu śmietanowego z bobem, polanego na kawałki kurczaka i ziemniaki, nie jest łatwe, naprawdę, zwłaszcza dla kogoś, dla kogo ważniejsze jest podanie ciepłego obiadu, niż gimnastykowanie się ze zrobieniem dobrego zdjęcia ;)

    Od tamtej pory próbuję trochę bardziej się starać, choć i tak nie robię zdjęć daniu na talerzu za długo, bo naprawdę wolę usiąść z moim W. i wspólnie zjeść obiad, niż godzinę robić zdjęcia, żeby w końcu wyszło TO jedno, idealne ;)

    pozdrawiam,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. Ewa. Zdjęcia są BARDZO ważne. Jeśli ktoś po prostu umie gotować, to niech gotuje dla swoich bliskich i niech wyłącznie oni z tego korzystają. Jeśli jednak ktoś chce podzielić się swoją umiejętnością ze światem, musi odpowiednio pokazać swoją pasję temu światu, bo niestety świat nie może zasmakować Twoich potraw, a kiepskie zdjęcie nie zachęci ich do wykorzystania przepisu, który niesie ze sobą niezwykłe doznania smakowe. Strona estetyczna jest ważna zawsze. Wzrok jest zmysłem dominującym - pamiętaj o tym w każdej dziedzinie życia :)

    A tak w ogóle to... Twoje zdjęcia są kiepskie, bo masz prze**ujowy aparat w telefonie - wiem, bo sama taki telefon miałam i to, co robił z obiektami fotografowanymi, było krótko mówiąc STRASZNE. Są blogi ze zdjęciami - dziełami sztuki, ale też z po prostu ładnymi, technicznie poprawnymi zdjęciami, co już skutecznie budzi apetyt :) Także wg mnie talent do dobrych zdjęć na bloga nie jest koniecznością. Ale aparata lepszy niż w telefonie... jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Często robiłam potrawy ze stron, na których zdjęcia nie były najlepsze, po prostu ciekawiły mnie składniki, podobały mi się przepisy. Owszem, nie powiem, że zdjęcia nie mają żadnego znaczenia. Jednak uważam, stwierdzenie, że osoba niemająca dobrego sprzętu powinna gotować wyłącznie dla siebie i bliskich, za dużą przesadę.
    A i jeszcze jedno, u mnie zmysłem dominującym jest słuch :) W każdej dziedzinie życia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sylwia - uwielbiam Cię ;) Moim dominującym zmysłem też jest słuch. Wprawdzie nie da się zaprzeczyć, że świat odbieramy wzrokowo, to jednak dla niektórych bardziej liczy się to, co słyszy. Albo smak, skoro już jesteśmy przy jedzeniu ;)

    Ania - ja wiem, że zdjęcia są bardzo ważne, ale nie mogę się zgodzić z tym, żeby były NAJważniejsze - szczególnie dla tych, którzy nie umieją gotować, sama fotografia nie wystarczy. Aparat nieco lepszy niż w telefonie już mam, teraz muszę tylko się nauczyć robić lepsze zdjęcia, ale nie wiem czy mi się to uda ;)

    Aha, wczoraj naszła mnie też taka refleksja: jak chcę się zainspirować fotografią, to wpisuję składniki w wyszukiwarkę, przełączam na grafikę i patrzę. Nieważne jest wtedy, skąd pochodzi to zdjęcie, kto je zrobił ani przepis. Kiedy za to wchodzę na blogi, to bardziej mnie interesuje osoba blogera, co robi, o czym pisze, a zdjęcia są tylko miłym dodatkiem. Trafiałam na blogi, na których zdjęcia były takie sobie, ale sama potrawa i jej opis zachęcające. Kiedy z kolei zdjęcia są super, a tekst do dupy, to nic temu nie pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  6. Celowo przesadziłam z tym stwierdzeniem, że jak nie masz dobrych zdjęć, to nie prowadź bloga. Jasne, można sobie prowadzić bloga kulinarnego w ogóle bez zdjęć. Można ładnie pisać o jedzeniu, co niektórym wystarczy. Jednak zdecydowanie przyjemniej odbiera się przepis poparty zdjęciami pobudzającymi wyobraźnię. Czasem wchodzę na bloga z bardzo kiepskim zdjęciem, kiedy jedzenie przypomina (przepraszam) wymiociny albo ma przekłamane kolory (np. ogórki są niebieskie - tak, aparaty w telefonach często TO robią), to z miejsca odbiera mi to apetyt. I myślę, że większość ludzi zareaguje tak samo.

    OdpowiedzUsuń